Bardziej się boimy, że za długi bank nie da kredytu, niż że stracimy dobre imię

70 proc. Polaków wie, że wpis do Krajowego Rejestru Długów może uniemożliwić zaciągnięcie kredytu bądź pożyczki, a 56 proc. uważa, że może utrudnić zakupy na raty. Niemal tyle samo jest zdania, że grozi to utratą wiarygodności i dobrego imienia. Najmniej obawiają się tego najmłodsi, najbardziej najstarsi. To wyniki najnowszego sondażu przeprowadzonego przez TGM Research w lipcu 2022 r.

Na koniec I półrocza 2022 r. w Krajowym Rejestru Długów Biurze Informacji Gospodarczej było wpisanych blisko 2,7 mln konsumentów i firm zadłużonych na łączną kwotę 54,3 mld zł. 83 proc. tej sumy, czyli 45,2 mld zł, należy do osób fizycznych, których w KRD jest 2,4 mln. 5-krotnie mniej, bo 9,2 mld zł, są winne swoim kontrahentom przedsiębiorstwa, instytucje i jednoosobowe działalności gospodarcze – tych w rejestrze jest 274 197.

Zadłużenie Polaków byłoby z pewnością niższe, gdyby nie ich mała wiedza o finansach. Nieco lepiej wypadamy w teście znajomości KRD – prawdopodobnie dlatego, że jest on z nami już 19 lat.

Wpis do KRD to same problemy

Krajowy Rejestr Długów rozpoczął działalność 4 sierpnia 2003 r. i do dziś jest skutecznym straszakiem na niepłacących. Obecność w KRD oznacza kłopoty. Najpoważniejszą konsekwencją wpisania na listę dłużników jest, zdaniem 70 proc. Polaków, brak możliwości zaciągnięcia kredytu i pożyczki. 56 proc. badanych wskazuje na problem z zakupami na raty, a 45 proc. na kłopoty z zawarciem umowy abonamentowej np. na telefon, Internet lub telewizję. 29 proc. respondentów zdaje sobie sprawę z tego, że dłużnik wpisany do KRD nie może skorzystać z opcji odroczonej płatności np. kupując na Allegro czy w sklepie internetowym. Polacy dostrzegają też konsekwencje natury moralnej – dla 55 proc. pojawienie się w KRD oznacza  utratę wiarygodności i dobrego imienia, a dla 23 proc. wstyd przed tym, co powiedzą inni.

Z tego badania płyną dwa wnioski, oba mało optymistyczne. Po pierwsze nadal spory odsetek Polaków nie czyta umów, które podpisuje, bo sklepy nie kredytują zakupów na raty, robią to banki. Po drugie bardziej boimy się utraty ekonomicznych korzyści niż dobrego imienia, co wskazywałoby, że dla sporej grupy społeczeństwa uczciwość jest niejako wymuszona obawą przed restrykcjami, a nie wynika z przekonania – komentuje Adam Łącki, prezes Zarządu Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej.

Mało optymistyczne jest też to, że najmniej obaw przed utratą dobrego wizerunku z powodu niespłacania długów mają najmłodsi Polacy. W przedziale 18-24 lata wskazywało tak 42 proc. respondentów, między 35. a 64. rokiem życia od 53 proc. do 59 proc., a w gronie najstarszych 69 proc.

Nie jest to zaskakujące, choć niewątpliwe smutne. Od lat obserwujemy, że najmłodszemu pokoleniu najłatwiej przychodzi decyzja, żeby czegoś nie zapłacić i nie czuć z tego powodu dyskomfortu. Pocieszające jest to, że wraz z wiekiem zmieniają podejście, niestety u części z nich jest to konsekwencja trafienia wcześniej do rejestru dłużników – dodaje Adam Łącki.

Co ciekawe, to najmłodsi najczęściej przyznają, że gdyby zabrakło im pieniędzy na opłacenie wszystkich rachunków, to w pierwszej kolejności regulowaliby te, za które mogliby zostać wpisani do KRD. Stwierdziło tak prawie 80 proc. ankietowanych w przedziale od 18 do 34 lat, podczas gdy wśród seniorów po 65. roku życia ten odsetek wyniósł 56 proc. Dla porównania – wśród przedsiębiorców taką deklarację złożyło 62 proc. ankietowanych.

Sprzeciw nic tu nie da, trzeba zapłacić

Obecność na liście dłużników może skutecznie utrudnić życie, dlatego wiele osób i firm chce zniknąć z rejestru jak najszybciej. Niestety nie każdy wie, jak to zrobić. Co 4. Polak myśli, że wystarczy spłacić część długu, a co 10. że trzeba zgłosić sprzeciw do KRD. To oczywiście nie jest prawdą. Podobnie jak wycofanie zgody RODO na przetwarzanie danych osobowych (9 proc.) czy zgłoszenie sprzeciwu do wierzyciela lub do UOKiK-u (po 7 proc. wskazań). Sposobem na to, by informacja o zadłużeniu zniknęła z KRD jest całkowita spłata zadłużenia. Uważa tak ¾ Polaków i to oni mają rację. W przypadku przedsiębiorców, co 2. (55 proc.) deklaruje, że spłaciłby natychmiast cały swój dług, gdyby dowiedział się, że został wpisany do KRD za nieuregulowaną w terminie fakturę.

Jak sprawdzają, to chcą współpracować

Jedni wpisują dłużników do KRD, żeby odzyskać pieniądze, drudzy sprawdzają swoich kontrahentów, żeby… dłużników nie mieć. W sektorze finansowym i w dużych firmach to standard, ale w gronie małych i średnich przedsiębiorców to wciąż przedmiot kontrowersji. Część z nich uważa, że takie sprawdzanie to nietakt, bo klientowi trzeba ufać.

Jak więc sami zareagowaliby na informację, że zostali sprawdzeni przez inną firmę w KRD?

19 proc. obraziłoby się, ale tylko w 8 proc. uraza byłaby tak silna, że uniemożliwiałaby dalszą współpracę. 11 proc. podjęłoby kooperację. 49 proc. ankietowanych przedsiębiorców z sektora MŚP uznałoby, że skoro sprawdzają, to chcą współpracować i taką współpracę by podjęła.

To dobry wynik, pokazuje że już połowa przedsiębiorców przyswaja sobie te standardy działania, jakie obowiązują w dużych firmach, czy instytucjach finansowych: uważają, że sprawdzanie kontrahenta to normalna procedura. Te obawy, że ktoś się na nas obrazi są pokłosiem ciągle mocno obecnego w naszej kulturze przekonania, że to wierzyciel ma się zawsze wstydzić – albo tego, że sprawdza, albo tego, że domaga się spłaty, a nie dłużnik, który często kreuje się na ofiarę. Kiedy w połowie 2008 roku pod patronatem KRD uruchamialiśmy program Rzetelna Firma, to wielu właścicieli nie chciało się chwalić tym, że są uczciwi, jakby to było coś niewłaściwego – tłumaczy Andrzej Kulik, ekspert programu Rzetelna Firma.

Mamy dobre wieści

Dobrą informacją jest też to, że KRD gromadzi i udostępnia nie tylko dane na temat zadłużenia konsumentów i firm, ale również dane na temat tego, czy osoby fizyczne i przedsiębiorcy płacą swoje rachunki i faktury w terminie. To tzw. informacja pozytywna. W rejestrze widnieje już 59 mln zobowiązań pozytywnych o łącznej wartości 34,5 mld zł. Więcej takich informacji (78 proc.) dotyczy konsumentów i najczęściej wpisują je do KRD tacy wierzyciele jak: operatorzy telekomunikacyjni czy dostawcy innych usług masowych.

O badaniach:

Badania zrealizowane na zlecenie Krajowego Rejestru Długów przez TGM Research w lipcu 2022 roku:

– badanie ankietowe zrealizowane metodą CAWI na reprezentatywnej próbie osób w wieku 18-74; N=1000,

– badanie ankietowe zrealizowane metodą CAWI na reprezentatywnej próbie przedsiębiorstw z sektora MŚP, N=400.

Windykacja w Polsce

Polubowne postępowanie to inaczej windykacja miękka. Są to  kontakty między wierzycielem a dłużnikiem mające na celu zmotywowanie go do zapłaty lub ustalenie ugody z nowym planem spłaty. Jeśli klient zleci windykację firmie, to ona w jego imieniu kontaktuje się z dłużnikiem. Kontakty obejmują rozmowy telefoniczne, wiadomości tekstowe, e-maile etc. W czasie windykacji polubownej stosuje się też wysyłanie pism z wezwaniem do zapłaty.

Celem windykacji miękkiej jest:

  • Szybkie odzyskanie należności
  • Brak konieczności przechodzenia do długotrwałego i kosztownego procesu sądowego
  • Sprawdzenie sytuacji finansowej dłużnika celem upewnienia się, czy jest szansa na spłatę należności
  • Uaktualnianie telefonu, adresu itd. dłużnika, jeśli doszło do zmian w tym zakresie i z tej przyczyny dłużnik nie otrzymał wezwania do zapłaty.

Postępowanie sądowe to już etap windykacji twardej. Jeśli polubowne próby odzyskania należności nie przynoszą skutku, to niestety trzeba skorzystać z pomocy sądu. Postępowanie sądowe jest konieczne w sytuacji, gdy dłużnik w ogóle nie jest uchwytny. Jeśli nie da się z nim skontaktować to wierzycielowi zostaje tylko założenie sprawy sądowej. Co więcej, udowodnienie przed sądem, że podejmowano próby kontaktu, które jednak się nie powiodły, może przyspieszyć przychylny wyrok w sprawie.

Przed sądem sprawy o odzyskanie długu prowadzone są w dwóch trybach: jawnie z udziałem dłużnika i wierzyciela, według przepisów ogólnych albo według przepisów odrębnych o postępowaniu. Do tego drugiego trybu należą postępowania upominawcze, także te w trybie elektronicznym, lub nakazowe. W tych trybach posiedzenia są niejawne, bez rozprawy i udziału stron. Po wydaniu nakazu dłużnik ma dwa tygodnie na złożenie sprzeciwu w postępowaniu upominawczym albo zarzutów w postępowaniu nakazowym. Jeśli zrobi to skutecznie, to będzie konieczne wyznaczenie rozprawy w trybie zwykłym, zatem dojdzie do postępowania według przepisów ogólnych. Po postępowaniu sądowym rozpoczyna się postępowanie klauzulowe, którego celem jest uzyskanie klauzuli wykonalności.

Polubowne postępowanie to inaczej windykacja miękka. Są to  kontakty między wierzycielem a dłużnikiem mające na celu zmotywowanie go do zapłaty lub ustalenie ugody z nowym planem spłaty. Jeśli klient zleci windykację firmie, to ona w jego imieniu kontaktuje się z dłużnikiem. Kontakty obejmują rozmowy telefoniczne, wiadomości tekstowe, e-maile etc. W czasie windykacji polubownej stosuje się też wysyłanie pism z wezwaniem do zapłaty.

Celem windykacji miękkiej jest:

  • Szybkie odzyskanie należności
  • Brak konieczności przechodzenia do długotrwałego i kosztownego procesu sądowego
  • Sprawdzenie sytuacji finansowej dłużnika celem upewnienia się, czy jest szansa na spłatę należności
  • Uaktualnianie telefonu, adresu itd. dłużnika, jeśli doszło do zmian w tym zakresie i z tej przyczyny dłużnik nie otrzymał wezwania do zapłaty.

Postępowanie sądowe to już etap windykacji twardej. Jeśli polubowne próby odzyskania należności nie przynoszą skutku, to niestety trzeba skorzystać z pomocy sądu. Postępowanie sądowe jest konieczne w sytuacji, gdy dłużnik w ogóle nie jest uchwytny. Jeśli nie da się z nim skontaktować to wierzycielowi zostaje tylko założenie sprawy sądowej. Co więcej, udowodnienie przed sądem, że podejmowano próby kontaktu, które jednak się nie powiodły, może przyspieszyć przychylny wyrok w sprawie.

Przed sądem sprawy o odzyskanie długu prowadzone są w dwóch trybach: jawnie z udziałem dłużnika i wierzyciela, według przepisów ogólnych albo według przepisów odrębnych o postępowaniu. Do tego drugiego trybu należą postępowania upominawcze, także te w trybie elektronicznym, lub nakazowe. W tych trybach posiedzenia są niejawne, bez rozprawy i udziału stron. Po wydaniu nakazu dłużnik ma dwa tygodnie na złożenie sprzeciwu w postępowaniu upominawczym albo zarzutów w postępowaniu nakazowym. Jeśli zrobi to skutecznie, to będzie konieczne wyznaczenie rozprawy w trybie zwykłym, zatem dojdzie do postępowania według przepisów ogólnych. Po postępowaniu sądowym rozpoczyna się postępowanie klauzulowe, którego celem jest uzyskanie klauzuli wykonalności.

Firma windykacyjna to przedsiębiorstwo o specjalistycznym profilu zajmujące się windykacją długów w imieniu i na zlecenie klientów lub we własnym interesie, jeśli przejmie w ramach cesji wierzytelności długi osób trzecich. Działające w Polsce w branży windykacji firmy nie muszą mieć żadnej licencji. Nie ma także norm prawnych regulujących ich funkcjonowanie w sposób szczegółowy.

Na rynku jest sporo firm operujących w branży windykacji, a do tak wymagającego pod kątem logistyki, znajomości prawa, umiejętności kontaktów z dłużnikami procesu, jakim jest windykacja, warto wybrać windykatora z doświadczeniem i o nieposzlakowanej opinii. 

Podstawą prawną działania firm windykacyjnych jest zasada swobody działalności gospodarczej, która jest zagwarantowana w Konstytucji, a także wynika z Ustawy z dnia 2 lipca 2004 r. o swobodzie działalności gospodarczej. Z kolei Kodeks cywilny zawiera definicję dłużnika, z której wynika, że wierzyciel ma prawo użyć zgodnych z prawem środków, celem odzyskania swojej należności – patrz art. 354. § 1: „Dłużnik powinien wykonać zobowiązanie zgodnie z jego treścią i w sposób odpowiadający jego celowi społeczno-gospodarczemu oraz zasadom współżycia społecznego, a jeżeli istnieją w tym zakresie ustalone zwyczaje – także w sposób odpowiadający tym zwyczajom.”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Previous post Długi bankrutujących firm widać już co najmniej 2 lata wcześniej
Next post Czy wierzyciel może złożyć wniosek o ogłoszenie upadłości dłużnika będącego przedsiębiorcą?